Zacznijmy od tego, że świąteczne piosenki są wybitnie seksistowskie. Tak, drodzy Państwo, większość okołoświątecznych szlagierów popełnili męzczyźni. Jasne, oczywistym argumentem jest to, że przez wiele, wiele, wiele lat tylko mężczyźni w ogóle popełniali muzyczne hity (i nie tylko, oczywiście), ale nie oszukujmy się, już trochę kompotu z suszu upłynęło od czasu, gdy pozwolono słabszej płci uprawiać ten grzeszny zawód, jakim jest bycie muzykiem. I kto od tamtej pory pozwolił sobie na śpiewy o Rudolfie czy magicznej krainie, w której jest zawsze upiornie zimno?

Zacznijmy od klasyki…

Amerykanie od listopada słuchają już klasycznych wersji Elli Fitzgerald, Celine Dion czy Diany Krall, ale — nie ujmując im niczego — panie te tylko odśpiewują powszechnie znane świąteczne szlagiery napisane przez mężczyzn w latach trzydziestych czy czterdziestych. Chlubnym wyjątkiem jest na przykład spopularyzowana m.in. przez Patti LaBelle, Christinę Aguilerę i Destiny’s Child This Christmas autorstwa Nadine McKinnor, uznawana za świąteczną, a przez innych za po prostu zimową, River Joni Mitchell czy album Peggy Lee Christmas Carousel z 1960, na którym znalazło się aż 5 oryginalnych piosenek stworzonych i nagranych przez Peggy.

Pakowanie i porządki vs. siedzę i myślę

Kusząc się na symboliczną próbę analizy okołoświątecznych tekstów piosenek napisanych przez kobiety można spostrzec, że są niektóre z nich są nieco bardziej praktyczne niż ogólnie przyjęta norma — mniej tu patrzenia przez okno i podziwiania krajobrazów, ale za to więcej sprawdzania list z prezentami (“Christmas List” P. Lee), pakowania prezentów, krzątania się po domu (“Christmas Carousel” P. Lee), a nawet dbania o żołądki reniferów i Mikołaja (“Don’t Forget to Feed the Reindeer” P. Lee). Wszelkie romantyczne wstawki odbywają się w tak zwanym międzyczasie: między przycinaniem choinki i wieszaniem jemioły poznamy się lepiej i będziemy się razem dobrze bawić (“This Christmas” N. McKinnor). Można wręcz powiedzieć, że w piosenkach pisanych przez panów rzadko wspomina się o praktycznej warstwie imprezy zwanej Świętami. Gdy przyjrzymy się najbardziej ogranej piosence świątecznej w historii ludzkości, czyli “Last Christmas” George’a Michaela to nie znajdziemy tam żadnego powodu “zmęczonych oczu” uczestników imprezy (“A crowded room/Friends with tired eyes”) poza iście werterowskim cierpieniem narratora. We wspomnianej wcześniej “Christmas Carousel” tego typu lenistwo jest poprzedzone dbaniem o wszystkich domowników wliczając nawet myszy, dla których należy zostawić trochę sera z okazji Świąt — dopiero gdy spełni się wszystkie domowe obowiązki można przejechać się trzymając w rękach słodycze, co wydaje się być raczej dziwnym sposobem spędzania wolnego czasu, ale o gustach się nie dyskutuje. W końcu mówimy o kimś, kto karmi “świąteczne myszy” (“the Christmas mouse”, “Christmas Carousel”).

W końcu pieniądze nie śmierdzą i w Święta

Żeby nie było tak cukierkowo i aby nie tworzyć mitu matki Świąt, która na jedzenie pozwala sobie tylko na zimnie spalając jednocześnie kalorie i dbając o dobrą atmosferę, a tak w ogóle to skończyła sprzątać minutę przed zaśpiewaniem piosenki, należy wspomnieć o materialistycznym motywie obecnym w dwóch najbardziej znanych piosenkach świątecznych napisanych przez kobiety: “Santa Baby” Joan Javits i Philipa Springera i “All I want for Christmas is you” Mariah Carey i Waltera Afanasieffa. “Santa Baby” znają wszyscy, którzy oglądali “Ally McBeal” lub żyją na tym świecie dłużej niż kilka sekund. Swoje wersje tego utworu, który swoją drogą świętuje właśnie 60-lecie, nagrały m.in. Madonna, Shakira, Taylor Swift czy Ariana Grande. Szlagier“Santa Baby” znany jest z bardzo pragmatycznego podejścia do tego, co powinno się znaleźć pod choinką “strasznie grzecznej dziewczyny” (“an awful good girl”): jasnoniebieski kabriolet, jacht, akt własności kopalni platyny, dwupoziomowy dom lub dom typu bliźniak, trochę czeków i pierścionek (“54 convertible too, light blue”, “yacht”, “the deed to a platinum mine”, “a duplex and checks”, “a ring, I don’t mean on the phone”). Ciekawe są też powody tak, nie ukrywajmy, obszernej listy: Mikołaj powinien przecież docenić to, ile zabawy ominęło narratorkę w tym roku i to, ilu facetów mogła pocałować, a jednak tego nie uczyniła, więc należy się jej nagroda za dobre sprawowanie i w ramach zachęty na przyszły rok (“Think of all the fun I’ve missed, Think of all the fellas that I haven’t kissed, Next year I could be just as good, If you’ll check off my Christmas list”). W sumie całkiem logiczne, że powinna dostać dekoracje świąteczne od Tiffany’ego “na zachętę” (“Come and trim my Christmas tree with some decorations bought at Tiffany’s”), skoro niektórzy z tych samych powodów dostają Nagrody Nobla. Hit Mariah Carey wydaje się być całkowitym zaprzeczeniem materialistycznego “Santa Baby”. Carey jest dużo bardziej romantyczna: pod choinkę chce tylko “Ciebie”, czyli odpowiedniego faceta. Nie jest to jednak takie całkiem altruistyczne skoro chce go w sumie na własność i wydaje się być dość zdeterminowana (“I just want you for my own more than you could ever know (…) All I want for Christmas is you”). Odrobinę przywołuje to obrazy niczym z “Fatalnego zauroczenia”, ale wiemy na pewno, że nikt nie będzie gotował czyjegoś ukochanego królika, gdyż w tle słychać śmiech dzieci (“and the sound of children’s laughter fills the air”), więc prawdopodobnie Mariah nie skrzywdziła niczyich zwierzaków. Carey nie chce prezentów, zabawek (nie wydaje się to być wielkim poświęceniem z jej strony skoro miała ponad 20 lat, gdy nagrała tę piosenkę) ani śniegu, ale za to chce, żeby jej luby stał pod jej drzwiami na zimnie (“I just want to see my baby standing right outside my door”) podczas gdy ona czekając na niego stoi sobie w ciepełku pod jemiołą (“I’m just gonna keep on waiting underneath the mistletoe”). Czysty, prawdziwie świąteczny altruizm.

Gdzie się podziały tamte przeboje?

Mimo że według Chrisa Klimka, autora artykułu “All I Want for Christmas Is a New Christmas Song” (“Jedyne czego chcę na Święta to nowa świąteczna piosenka”, slate.com) ostatnim prawdziwym hitem było właśnie “All I want for Christmas is you” M. Carey, trzeba przyznać, że w tym roku kochana w Stanach Kelly Clarkson wydała świąteczny album “Wrapped in Red” zawierający pięć oryginalnych, napisanych m.in. przez nią samą utworów, które wydają się podsumowywać wszystkie omówione dzisiaj motywy, aczkolwiek jest bardziej romantycznie niż pragmatycznie. Czyżby miły znak, że nie tylko kobiety sprzątają teraz przed Świętami? Może nie zapeszajmy… Na uwagę zasługuje jednak “4 Carats”, który w przyjemny sposób łączy “Santa Baby” z “All I want…”:

będę czekać, (…) nikt nie powinien o tym wiedzieć, ale odkąd złapałeś moje spojrzenie wiesz, że ja wiem, że istniejesz, więc Święty Mikołaju tak sobie myślałam i potrzebuję tylko jednej rzeczy: przynieś mi coś błyszczącego, mój diamentowy pierścionek, tylko coś małego od Tiffany’ego, albo duży rubin, bo one na mnie zawsze dobrze wyglądały. Nikomu nie powiem, byłam grzeczna cały rok.

(I’ll be waiting either way (…) and no one is supposed to know but ever since you caught my stare you know I know that you are real. Well, Santa I’ve been thinking and I just need one thing: you to bring me something shiny, oh my diamond ring, just a little something from Tiffany or a big ruby, you know how that’s always looked good on me. I won’t tell anyone I’ve been good all year long).

Kelly Clarkson na Święta też chce tylko jednego: 4-karatowego pierścionka.

Santa Baby