Ostrzegam, będzie bolało, zwłaszcza tych, którzy darzą szacunkiem język polski lub angielski, bo już sama nie wiem, który z tych języków jest bardziej raniony przez nasz rodzimy corpospeak, czyli żargon używany w międzynarodowych korporacjach.
I mimo tego, że uszy bolą, kiedy angielskie słówka wtrącane są do zdań z akcentem i odmianą polską, a kiedy jeszcze taki tworek korpomowy widzimy w mailu to i oczy łzawią, temat trzeba poruszyć.