Gdy tylko wydaje się, że poskromiliśmy potwora ukrywającego się pod pseudonimem Interpunkcja, pojawia się nowa głowa tej językowej hydry. Zupełnie jak wiecznie mutujące się wirusy, zasady interpunkcji modyfikuje czas i potrzeba. Do tej pory naszą wielką wspaniałą nadzieją, jedynym stałym punktem (sic!) w tym oceanie dziwnych ogonków i pokrętnych wygibasów była kropka.


Ostatnie badania wskazują jednak na upadek tej ostatniego bastionu znaków przestankowych — okazuje się bowiem, że coraz częściej kropka na końcu zdania postrzegana jest jako… atak! Coś, co przez stulecia rozumiane było jako symbol chwilowego zawieszenia broni, czyli zwyczajną przerwę, pauzę, zakończenie myśli, jest przez współczesną młodzież odbierane jako sarkazm lub wyraz nadmiernej asertywności. Winowajca? Według Bena Claira z New Republic: SMS-y, Facebook, Twitter i komunikatory internetowe, czyli jednym słowem technologia. Te relatywnie nowe formy komunikowania się zmuszają nas do szybkich i krótkich wypowiedzi, które pozbawiamy wszelkich “zbędnych” elementów — często takich jak sens i poprawność — a więc także i kropki na końcu zdania. Co ciekawe, zawsze jakoś mamy czas na dodanie emotikonów czy wklejenie kota lub innego królika…

Pusheen the cat

Pusheen the cat