Ostrzegam, będzie bolało, zwłaszcza tych, którzy darzą szacunkiem język polski lub angielski, bo już sama nie wiem, który z tych języków jest bardziej raniony przez nasz rodzimy corpospeak, czyli żargon używany w międzynarodowych korporacjach.
I mimo tego, że uszy bolą, kiedy angielskie słówka wtrącane są do zdań z akcentem i odmianą polską, a kiedy jeszcze taki tworek korpomowy widzimy w mailu to i oczy łzawią, temat trzeba poruszyć.
Po pierwsze, ku przestrodze i nauce tych, którzy zaczynają dopiero korporacyjną karierę, a po drugie, dla tych, którzy mają tam znajomych i za Chiny ludowe nie wiedzą, o czym kolega rozprawia.
W korporacji wszystko jest asap [as soon as possible – tak szybko, jak to możliwe], dlatego pewnie nie ma czasu na wymyślanie zgrabnych polskich odpowiedników, bo trzeba zdążyć z deadlinem [deadline – ostateczny termin]. Jeśli współpracujesz z klientami, ważny jest brief [opis projektu], na podstawie którego wykonujesz draft [szkic], prosząc klienta o feedback [informacja zwrotna, wskazówki].
Zazwyczaj do poszczególnych projektów bądź kejsów [case – sprawa] przypisywany jest team [zespół], który musi się sfokusować [focus – skupić się] na targetach [target – cel, ale także docelowy klient, odbiorca]. Aby w teamie był dobry workflow [przepływ pracy], należy forwardować [forward – przekazywać dalej] maile oraz informacje zdobyte podczas researchu [research – szukanie informacji, badanie tematu]. Ponieważ zbliża się termin, nadchodzi crunch time [intensywna praca po godzinach], aby nie dopuścić do kolejnego fakapu [fuck-up – nieoddany w terminie projekt, błąd lub nawalenie w pracy] czyli, innymi słowy, skilowania projektu (tłumaczyć nie trzeba).
Jeżeli niezbyt dobrze performujesz [perform – wykonywać, osiągać wyniki], czyli np. Twoje “kejpiaje” [KPI – key performance indicator] są niskie, będzie Ci to wypomniane na appraisalu [appraisal – okresowa ocena pracownika]. Pracowników należy też czelendżować [challenge – stawiać wyzwania], żeby byli zmotywowani i przynajmniej mieli takie wrażenie, że się rozwijają.
To oczywiście absolutne podstawy corpospeak, języka bardzo żywego i kreatywnego, aczkolwiek przyznajcie, że w połączeniu z polskim – niezbyt ujmującego. Jeśli jesteś innego zdania, polecam przykłady z korporacji wzięte – dla zaawansowanych.
Dla wytrwałych jeszcze garść ciekawszych kwiatków zza oceanu, czyli źródła tego całego zamętu – amerykańskiej korporacji. Oto moje ulubione:
- DINK – double income, no kids
- fenestration (n.) – windows
- deskfast (n.) – breakfast eaten at your desk
- Al Desco (adj.) – any meal eaten at your desk..
- treeware (n.) – anything printed on paper
- empty suits (n.) – unthinking middle management (probably your manager, too)
- decruit (v.) – to fire senior employees
- dehire (v.) – to fire
- alpha geek (n.) – the head of IT department
- future-proof (adj.) – e.g. a product that is resistant to obsolescence
- resource-intensive (adj.) – expensive
- smirting (n.) – flirting on a cigarette break
Przy żargonie amerykańskich korporacji, nasze targety i feedback to praktycznie podstawowy kurs Business English…
A jakie zwroty wy musieliście opanować w pracy? Jak byście je zgrabnie przetłumaczyli na polski?
Hurrah! At last I got a weblog from where I can genuinely take useful facts regarding my study and knowledge.
Amazing! This blog looks exactly like my old one!
It’s on a entirely different subject but it has pretty much the same page layout and design. Superb choice of colors!